Obraz Charlesa Costantiniego składa się z wielu obrazków – sportretowany Byron, pusta butelka po alkoholu i obok myszka, małpa paląca papierosa, pojedynek, kobieta patrząca przez okno na odchodzącego mężczyznę, żaglowiec. Obrazki namalowane są dość nieporadnie, porozrzucane „bez ładu i składu”. Całość pozbawiona grawitacji. Z zaskoczeniem odkrywamy jeszcze namalowany czek. Fachowa robota. Sprawna ręka . Costantini wypisał wszystko „czarno na białym”. Czek Banku Nowozelandzkiego opiewa na 10 funtów. Czek to wynalazek bankierów dla ludzi kompletnie „spłukanych”, ale zdolnych jeszcze do odpracowania długu. Ten kto czek wystawia, staje się co prawda zakładnikiem banku, ale doraźnie rozwiązuje sytuację, jest wypłacalny. Wypisuje sumę, przyrzeka że ją zapłaci, podpisuje się swoim imieniem i nazwiskiem. Spójrzmy na czek malarza – 10 funtów, podpis i, aż nie do wiary, artysta napisał „I promise not to pay”. Przyrzeka, że nie zapłaci pieniędzy, na które opiewa czek. Costantiti, angielski malarz włoskiego pochodzenia, namalował ten obraz w Australii. Wylądował tam w 1838 roku. Był zesłany do australijskiej kolonii karnej za fałszowanie dokumentów. Nuty namalowane na obrazie to utwór, który w 1822 roku skomponował Henry Bishop do słów John’a Howarda Payne’a „Home Sweet Home” . Ta melodia mogła być osobistym westchnieniem artysty, człowieka o buńczucznej osobowości. Wspomnieniem utraconego domu.